poniedziałek, 19 listopada 2012


Poniedziałek-mój jedyny wolny dzień w tygodniu J Rano wróciłam ze stolicy, więc mam czas na  odpoczynek i przygotowanie zajęć. Mam po czym odpoczywać, bo wyjazd dostarczył mi wiele wrażeń . W obie strony jechałam pociągiem, miałam bilet na „ coupe”-w tamtą stronę miejsce na dole. Wygodnie, bo pod leżanką jest schowek na rzeczy, ale nad ranem czuć lekki chłód od okna, a z powrotem na górze. Hm…wdrapałam się bez trudu, poukładałam rzeczy na półce i mimo lęku), że spadnę …też fajnie ale gorąco!!! Wszyscy przygotowani ;  po wejściu przebrali się w dresy/ pasażerowie z miejsc górnych przezornie w lekkie podkoszulki…następnym razem przygotuję się lepiej;)
A Astana…
…jest mroźna i śnieżna zima. W sobotę przed południem opatulona po czubek głowy przemierzałam szerokie ulice, a wieczorem nadszedł buran.Powietrze zgęstniało i pociemniało. Na rogatkach zamknięto ulice wylotowe i samochodem nikt z miasta nie mógł wyjechać.Nad ranem buran ustał i drogi otwarto. W  niedzielę do południa padał śnieg . To nie było przeszkodą, by zwiedzać stolicę dalej. Centra handlowe niczym nie różnią się od tych , które znam ale jedno, „HANSZATYR”, nie ma sobie równych! Już o zmroku zachwycałam się  iluminacją nowoczesnego centrum.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz