Poniedziałek-mój jedyny wolny dzień w tygodniu J Rano wróciłam ze
stolicy, więc mam czas na odpoczynek i
przygotowanie zajęć. Mam po czym odpoczywać, bo wyjazd dostarczył mi wiele wrażeń . W obie strony jechałam pociągiem, miałam bilet na „ coupe”-w
tamtą stronę miejsce na dole. Wygodnie, bo pod leżanką jest schowek na rzeczy,
ale nad ranem czuć lekki chłód od okna, a z powrotem na górze. Hm…wdrapałam się
bez trudu, poukładałam rzeczy na półce i mimo lęku), że spadnę …też fajnie ale
gorąco!!! Wszyscy przygotowani ; po wejściu przebrali się w
dresy/ pasażerowie z miejsc górnych przezornie w lekkie podkoszulki…następnym
razem przygotuję się lepiej;)
A Astana…
…jest mroźna i śnieżna zima. W sobotę przed południem opatulona po czubek
głowy przemierzałam szerokie ulice, a wieczorem nadszedł buran.Powietrze zgęstniało i pociemniało. Na rogatkach zamknięto
ulice wylotowe i samochodem nikt z miasta nie mógł wyjechać.Nad ranem buran ustał i drogi otwarto. W niedzielę do południa padał śnieg . To nie
było przeszkodą, by zwiedzać stolicę dalej. Centra handlowe niczym nie różnią
się od tych , które znam ale jedno, „HANSZATYR”, nie ma sobie równych! Już o zmroku
zachwycałam się iluminacją nowoczesnego
centrum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz